|
Ryszarda Sznejer, Moje matki. Droga poszukiwania rodziny. Wstęp
Od Autorki (tekst z IV strony okładki):
"Tajemnica mojego pochodzenia oraz prawdziwego nazwiska i imienia nurtowała mnie od dzieciństwa. Miałam dziesięć lat, gdy nieoczekiwanie wśród starych zdjęć i ważnych papierów natrafiłam w biurku rodziców na zaświadczenie z Ministerstwa Oświaty. Przeżyłam szok, od razu przypomniałam sobie słowa starszej koleżanki, Jadźki, która oznajmiła mi kiedyś ze zjadliwym uśmiechem: - Niusia, to wcale nie są twoi rodzice, oni cię wzięli z domu dziecka, a przed tobą mieli inną dziewczynkę, którą musieli oddać. Ciebie też może oddadzą. Pamiętam, że na początku mówiłam po niemiecku, co tłumaczono, że jako ładne dziecko, z jasnymi włosami i niebieskimi oczami, spodobałam się Niemcom i dlatego postanowili zabrać mnie do swojego kraju, aby wychować na Niemkę. W późniejszych latach próbowałam ostrożnie wracać do tej sprawy i czegoś się dowiedzieć. Było to trudne. Mama Janka nadal wracała do wersji według której ja, jako maleńka dziewczynka, miałam zostać jej zabrana i wywieziona do Niemiec. Zakład, do którego trafiłam z Pasłęka, nosił pełną nazwę Państwowy Rozdzielczy Dom Dziecka w Konstancinie i podlegał bezpośrednio pod Ministerstwo Oświaty. Wiele miesięcy poświęciliśmy na wyjazdy do Archiwum Akt Nowych, aby dokładnie sprawdzić dokumentację z ówczesnego domu dziecka. Zaraz w pierwszych dniach września udało nam się odszukać listę z Pasłęka, przechowywaną w teczce o sygnaturze 3713. Na liście wśród piętnaściorga dzieci było trzech chłopców i dwanaście dziewczynek, w tym dwie pary rodzeństwa, które potem rozdzielono, oddając różnym polskim rodzinom. Transport ten przyjechał w grudniu 1946 roku, a były to prawdopodobnie sieroty. pochodzenia niemieckiego." Ryszard Sznejer Od wydawcy:Ryszarda Sznejner miała 68 lat, kiedy dowiedziała się, kim naprawdę jest. Do dzisiaj szuka wiadomości o swoich biologicznych rodzicach. Los sprawił, że miała trzy matki. Pamięta tylko tę trzecią. Są bogactwa, które nie dają szczęścia. Przez prawie całe życie sądziła, że jako małe polskie dziecko została w czasie II wojny wywieziona do Niemiec, by ją tam zgermanizować; dopiero niedawno dowiedziała się, że jest Wschodnioprusaczką, urodzoną w przedwojennym Olsztynie (niem. Allenstein), którą spolonizowano. To książka o odnajdowaniu siebie. Waldemar Mierzwa |
|||||||||
|