Mazury, Prusy Wschodnie, Warmia, historia Warmii i Mazur, Dąbrówno, Gilgenburg, Ryn, Olsztynek, Miłomłyn, Mierzwa, kroniki, reportaże, bibliofilstwo, wydawnictwa bibliofilskie, księgarnia internetowa, Moja biblioteka Mazurska, historia Warmii i Mazur













A dąb rośnie.
Antologia reportażu o Warmii i Mazurach po 1945 roku


Wstęp Andrzeja Saksona*

I
W 1945 roku na Warmii i Mazurach w zasadniczy sposób zmieniły się dotychczasowe stosunki państwowe, polityczne, gospodarcze, wyznaniowe, ludnościowe i narodowe. Przerwana została ciągłość historyczno-kulturowa tego regionu, czego przejawem był niespotykany w dziejach nowożytnej Europy proces masowej wymiany ludności.

Było to w znacznej mierze możliwe wskutek tego, że po zakończeniu działań wojennych wytworzyła się tu swoista próżnia demograficzna. Według ówczesnych szacunków, po zakończeniu wojny na Warmii i Mazurach przebywało jedynie dwieście tysięcy osób - to znaczy, że liczba ludności tego obszaru zmniejszyła się o prawie 80% w stosunku do stanu zaludnienia sprzed 1939 roku. Byli to głównie dawni mieszkańcy tych ziem - Niemcy, Mazurzy i Warmiacy oraz kilka tysięcy robotników wywiezionych w czasie wojny na przymusowe roboty do Prus Wschodnich z niemal wszystkich krajów Europy. Przeważali wśród nich Polacy oraz obywatele ZSRR.

Nie pierwszy to tego typu przypadek w dziejach krainy nazywanej Prusami, Prusami Wschodnimi, Pomorzem Wschodnim czy Warmią i Mazurami. Proces dziejowy powodował tutaj nawarstwienie się, ale także zanikanie i napływanie ludów, grup narodowych i etnicznych. Po żyjących tu Prusach (Staroprusach) ślad już dawno zaginął, pozostały jedynie spolonizowane czy zgermanizowane nazwy geograficzne i ślady w leksyce gwar Warmii i Mazur.

"Na południu Prus Wschodnich, między torfowiskami i piaszczystą pustocią, pośród jezior i sosnowych lasów żyliśmy, my Mazurzy - mieszanina składająca się z żywiołu pruskiego i polskiego, brandenburskiego, salzburskiego i ruskiego" - pisał urodzony w Ełku na Mazurach Siegfried Lenz.

Koniec Wielkiej Wojny w 1945 roku spowodował zagładę tego świata, który od stuleci tworzyli także Litwini, Żydzi, Holendrzy i Francuzi. Na przyłączone do Polski obszary, nazwane Warmią i Mazurami, zaczęli napływać nowi mieszkańcy: Polacy z różnych stron przedwojennej Polski, a także Ukraińcy, Białorusini, Cyganie (Romowie) oraz inne grupy narodowe i etniczne. Przybywali tu dobrowolnie lub pod przymusem. Warmia i Mazury stały się więc krainą ludzi nie tylko wyniszczonych i wypędzonych, ale i przypędzonych.

Województwo warmińsko-mazurskie charakteryzuje się największą różnorodnością narodową i etniczną w Polsce. Mniejszości stanowią około 10% wszystkich jego mieszkańców. Na zróżnicowanie narodowe nakłada się także wielowyznaniowość religijna. Ten tygiel wielokulturowy jest typowy dla społeczeństwa pogranicza.

Dla tej ziemi to nic nowego. W przeszłości na zamieszkane przez ludność pruską tereny między dolną Wisłą i Pregołą nałożyło się zasiedlenie niemieckie i żywioł polski, na północnym wschodzie zaś - litewski. Obok katolickiej Warmii wykształciło się pierwsze w historii państwo protestanckie - Prusy Książęce ze stolicą

w Królewcu. Od połowy XVI wieku w regionie dawnych Prus zapanowała tolerancja. Tu w następnych stuleciach chroniły się grupy narodowe i religijne z całej Europy.

Rok 1945 zamyka ponad sześćsetletni okres dominacji niemieckości w tej części Europy. Prusy Wschodnie, jako jeden z niewielu historycznie ukształtowanych regionów Starego Kontynentu, wchodzą obecnie w skład trzech suwerennych państw. Najbardziej na północ wysunięty obszar byłych Prus Wschodnich, tak zwany Kraj Kłajpedzki (Memelland), o niewielkiej, porównywalnej z Luksemburgiem powierzchni, jest teraz częścią Republiki Litwy. Królewiec (Königsberg), wraz z pozostałymi obszarami północnych i środkowych regionów Prus Wschodnich, gdzie od czasu wytępienia ludności staropruskiej dominującą rolę odgrywali Niemcy, stanowi obecnie Obwód Kaliningradzki, będący enklawą (eksklawą) Federacji Rosyjskiej. Środkowe i południowe obszary dawnych Prus Królewskich i Książęcych, a więc Warmia, Mazury i Powiśle, są integralną częścią Rzeczpospolitej Polskiej. Polskość tych ziem potwierdza istniejąca przez wieki na południowym obszarze Prus Wschodnich, zdominowana przez ludność polskiego pochodzenia, tak zwana Polska Warmia.

II
"Chłopi! Nie musicie już emigrować za morze. Chcecie chleba - na zachodzie jest chleb. Chcecie ziemi - na zachodzie jest ziemia. Zasiane łany zbierzemy do własnych stodół i spichlerzów. Miejska ludność znajdzie na zachodzie porzucone przez Niemców placówki rzemieślnicze i sklepy. Inteligencja zawodowa pracę w biurach i urzędach" - głosiła w 1945 roku odezwa Centralnego Komitetu Przesiedleńczego.

Na ówczesne Ziemie Odzyskane, nazywane popularnie "Zachodem" (a także "Ziemiami Wyzyskanymi" ze względu na kontrybucję płaconą ZSRR węglem) jechali ci, którzy musieli szukać nowego miejsca na ziemi, bo to ich "stare" na wschodzie znalazło się niespodziewanie poza granicami Polski, lub osoby ze zmienionymi nazwiskami i nowymi życiorysami. Jedni przybyli tu z własnej woli, inni pod przymusem w transportach kolejowych, w asyście wojska i milicji. Przybywali tu także ludzie szukający szansy powetowania sobie strat poniesionych w czasie wojny, z której wyszli pozbawieni wszystkiego (lub "wyzwoleni z wszystkiego"), tacy, którzy naprawdę wierzyli w misję zagospodarowania tych terenów lub traktowali te ziemie jak skarbiec pozbawiony właścicieli.

Obszary te szybko w oczach reszty Polaków zyskały opinie "Dzikiego Zachodu", którym rządziły bezprawie, korupcja i prawo silniejszego, co zresztą niekoniecznie musiało od razu oznaczać maruderów w mundurach Armii Czerwonej czy polskich szabrowników, ale jak to w pierwszych powojennych latach bywało - funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego czy Milicji Obywatelskiej.

Dla wielu, tak starych, jak i nowych mieszkańców Warmii i Mazur ziemia ta stała się ziemią przeklętą. Lawinowo narastały krzywdy zwykłych ludzi, całych społeczności, grup narodowych i etnicznych. Przez długi czas mieszkańcy tego terenu byli sobie obcy. Zetknięcie różnych grup ludności doprowadziło do zderzenia kultur, wielu antagonizmów i konfliktów. Z upływem lat postępował proces dezintegracji i rozpadu poszczególnych społeczności: Niemców, Mazurów i Warmiaków. Wśród pozostałych grup ludności następował powolny proces stabilizacji i integracji społecznej o różnej dynamice i przebiegu.

Ukazaniu tych procesów poświęcona jest w znacznej mierze antologia reportaży w wyborze Tadeusza Prusińskiego. Ich autorami są zarówno najwybitniejsi i uznani twórcy, jak również mniej znani reportażyści. Część z nich jest mieszkańcami Warmii i Mazur, inni żyją w Warszawie bądź w innych rejonach kraju. Wszystkich łączy więź z tą niepowtarzalną krainą, nazywaną "Atlantydą Północy".

W niniejszej antologii wyróżnić można dwa zasadnicze kryteria doboru reportaży o Warmii i Mazurach. Pierwsze z nich - warsztatowe, to znaczy publikowane teksty spełniają wymogi formalne. Z tego względu nie umieszczono w tym zbiorze wielu materiałów publicystycznych i eseistycznych wybitnych twórców. Myślę tu, na przykład, o wstrząsającym tekście Wiktora Woroszylskiego Wokół olsztyńskiej katastrofy (Nowa Kultura, 1956, nr 42), ukazującym istotę systemu stalinowskiego na Ziemiach Zachodnich i Północnych oraz o artykule, urodzonego w Dobrzyniu na Mazurach, Erwina Kruka, który przedstawia tragedię społeczności mazurskiej - Dlaczego Mazurzy stracili serce (Tygodnik Solidarność, 1981, nr 33). Drugim kryterium doboru tekstów był ich zakres tematyczny. W prezentowanych reportażach czytelnik ma sposobność zapoznania się z najistotniejszymi problemami i zjawiskami społecznymi Warmii i Mazur.

Antologię rozpoczyna tekst z 1946 roku Spotkanie ze Szczytnem Stefana Sulimy (pseudonim Władysława Ogrodzińskiego, nestora olsztyńskiego środowiska kulturalnego), a kończy reportaż Magdaleny Grochowskiej o losie młodych bezrobotnych Ewelina nie wraca do Rakowa z roku 2002. Wchodzące w skład antologii teksty publikowane były zarówno w prasie lokalnej (Gazeta Olsztyńska, Dziennik Pojezierza, Warmia i Mazury), jak i w pismach o zasięgu ogólnopolskim (Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza, Polityka, czy nieistniejąca już warszawska Kultura) oraz w periodykach regionalnych (Odra, Krajobrazy). Wyjątek stanowi tekst Ryszarda Kapuścińskiego Wymarsz piątej kolumny, zaczerpnięty z wydanego w 1962 roku zbioru reportaży Busz po polsku.

Ponad połowa reportaży opublikowana została po 1987 roku, co nie zawsze oznacza, iż autorzy tych prac przedstawiają zastaną rzeczywistość. Często bywa przeciwnie - współczesność jest punktem wyjścia do ukazania zjawisk i losów bohaterów w szerszej perspektywie historycznej. Dotyczy to większości tekstów poświęconych losom poszczególnych grup społecznych oraz osób, które w różnych okolicznościach znalazły się na Warmii i Mazurach. Nie zmienia to jednak faktu, iż większość reportaży dotyczy "bliższej rzeczywistości". Stanowi to - moim zdaniem - dodatkowy walor antologii, która w umiejętny i interesujący sposób łączy przeszłość ze współczesnością.

Zebrane reportaże jak w soczewce ukazują złożone losy poszczególnych społeczności i jednostek, ale także bez osłonek przedstawiają bolesne procesy transformacji sytemu społeczno-politycznego, który "zaowocował" masowym bezrobociem, biedą i marginalizacją całych zbiorowości, tworząc nową kategorię społeczną - ludzi zbędnych.

Współczesna Warmia i Mazury to kraina kontrastów, z jednej strony najwyższego w kraju bezrobocia, z drugiej - miejsce, gdzie podejmuje się różne, nie mające odpowiedników w innych regionach kraju inicjatywy społeczno-kulturalne.

III
Wiele reportaży z pierwszego, powojennego okresu, poświęconych jest procesowi zagospodarowania Warmii i Mazur oraz problemom, które musiał rodzić ludnościowy tygiel.

Po zakończeniu masowych ruchów migracyjnych, wywołanych skutkami II wojny światowej, opisywany w antologii obszar zamieszkiwały cztery główne grupy ludności:
  • mieszkańcy dawnych Prus Wschodnich: Niemcy (w 1945 roku 131 000, w 1946 - 97 000, w 1947 - 11 000, w 1948 - 5 800); Mazurzy (80 000 w 1950 roku) i Warmiacy (40 000 w 1950 roku) oraz niewielka grupa potomków osadników rosyjskich - starowierców, zwanych także filiponami. Łącznie stanowili oni w 1950 roku 18,5% mieszkańców ówczesnego województwa olsztyńskiego;
  • przesiedleńcy (osadnicy), głównie z Polski centralnej, najczęściej mieszkańcy województwa warszaw-skiego, w większości ludność kurpiowska z okolic Przasnysza, Makowa i Ostrołęki (około 200 000 osób, to jest 29,5% ogółu mieszkańców olsztyńskiego w 1950 roku) oraz z województw białostockiego i lubelskiego (po 9,6%). Grupa ta stanowiła w 1950 roku około 46% ogółu mieszkańców Warmii i Mazur;
  • wysiedleńcy z Kresów Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej (nazywani repatriantami lub Zabużanami), głównie z terenów Wileńszczyzny i Wołynia. W 1950 roku było ich 143 000 i stanowili 26% mieszkańców województwa;
  • Ukraińcy wysiedleni przymusowo w 1947 roku w ramach Akcji "Wisła" (prawie 55 000 w 1948 roku, co stanowiło około 7,5% ogółu mieszkańców) oraz nieliczni przedstawiciele innych grup ludności polskiej (reemigranci z Europy Zachodniej i innych państw - około 3 000 osób), a także mniejszości narodowych i etnicznych: Białorusinów, Litwinów, Romów (Cyganów), Rosjan i Żydów, stanowiący łącznie blisko 2% mieszkańców województwa olsztyńskiego w 1950 roku;
Ludność zamieszkująca Warmię i Mazury po 1945 roku, wywodząc się z różnych regionów, miała odmienny bagaż doświadczeń kulturowych i cywilizacyjnych, zróżnicowane poczucie świadomości narodowej, różnorakie wyznania. Różne były także jej motywy przybycia na te tereny.

Pierwszy okres tworzenia się nowych więzi społecznych charakteryzował się przede wszystkim antagonizmami pomiędzy poszczególnymi grupami narodowymi i regionalnymi, doprowadzającymi często nie tylko do czasowego ich zamknięcia się wobec innych, a często nawet do samoizolacji, ale także do powstawania nowych uprzedzeń i negatywnych stereotypów. Z uwagi na zróżnicowany stan liczbowy oraz rozmieszczenie terytorialne w obrębie Warmii i Mazur poszczególnych grup regionalnych, procesy te przebiegały w sposób niejednorodny i zależały od specyficznych cech danej społeczności lokalnej (zasada dominacji, równowagi lub podporządkowania poszczególnych grup) i to zarówno w miastach, jak i na wsi.

Odbicie tragicznych losów ludności mazurskiej, warmińskiej oraz niemieckiej znajdziemy w przejmujących reportażach Stefana Sulimy (Spotkanie ze Szczytnem), Wojciecha Giełżyńskiego (Archipelag ludzi zagubionych), Ryszarda Kapuścińskiego (Wymarsz piątej kolumny), Tadeusza Prusińskiego (Trwanie), Karola Jackowskiego (A ja nie wyjadę), Michała Mońki (Msza za miasto Mikołajki, Smętek przepływa Łabę), Piotra Pytlakowskiego (Przypadki księdza O.), Ewy Nowakowskiej (A dąb rośnie), Adama Jerzego Sochy (Duch Prus Wschodnich), Waldemara Mierzwy (Podróż do krainy dzieciństwa) oraz Anny Bikont (Bez pana, bez plebana).

Autorzy reportaży opisują dramatyczne losy Gustawa Leydinga, Jana Lipperta, Jerzego Burskiego, Fryderyka Mirosława Leyka, Franciszka Kiwickiego, Gustawa Trosiena, Karola Małłka, Augusta Popławskiego czy Michała Lengowskiego. W tej galerii znanych i mniej znanych postaci dwóm osobom poświęcono szczególną uwagę. Formę szkiców portretowych mają reportaże o Gerardzie Skoku i ewangelickim księdzu Jerzym Otello z Nidzicy. Obu tych nietuzinkowych Mazurów znałem osobiście, między innymi, poprzez Mazurskie Zrzeszenie Kulturalne, które stworzyli: Bohdan Wilamowski, Erwin Kruk, Jerzy Otello oraz Wiktor Marek Leyk. Echa wielu wydarzeń i pogmatwane losy tych i innych osób znajdujemy w wydanej w 1989 roku powieści Erwina Kruka "Kronika z Mazur".

Kolejną społecznością, której losy ukazuje ta antologia, są Kresowiacy, nazywani niekiedy "polskimi wypędzonymi". Początkowo ich odmienne cechy powodowały samoizolację, ale później, to jest po zakończeniu drugiej akcji "repatriacyjnej" z lat 1956 - 1958, społeczność ta bardzo się zdynamizowała i dążyła do współpracy z innymi grupami regionalnymi. Zmuszona do opuszczenia stron rodzinnych, skazana na podróż w nieznane, nie miała już później dokąd wracać. Stąd chyba trzeba mówić o "wymuszonej" stabilizacji. Problemy te ukazują reportaże Jana Zagościńskiego, Bohdana Kurowskiego oraz Tamary Jesionowskiej.

Transporty z wysiedloną ludnością niemiecką, które po zakończeniu II wojny światowej odjeżdżały z Warmii i Mazur w kierunku zachodnim, krzyżowały się z pociągami wiozącymi ludność polską, wysiedloną z Kresów Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej. Dwie fale przymusowych migracji Niemców i Polaków ze wschodu na zachód dopełniła niebawem trzecia. Stanowiła ją wysiedlona ludność ukraińska, która napływała na obszar Warmii i Mazur z południowego wschodu Polski. Gorycz utraty stron ojczystych przeżywali wszyscy znajdujący się w transportach, niezależnie od miejsca ich załadunku i kierunku w jakim zmierzali. Zawiłe i bolesne losy ludności ukraińskiej, która zamieszkała głównie w północnych, najmniej atrakcyjnych osadniczo i graniczących z Obwodem Kaliningradzkim powiatach, odnajdujemy w reportażach Wojciecha Maziarskiego, Ewy Wilk i Tadeusza Prusińskiego.

Proces przezwyciężania różnego rodzaju urazów międzygrupowych był niezwykle trudny. Jego przejawem były liczne negatywne uprzedzenia i stereotypy ("Szwaby", "Niemcy", "Luterki" - o Warmiakach i Mazurach; "Bose Antki", "Centralaki", "Złodzieje" - o osadnikach z Polski centralnej; "Ruski", "Parsiuki", "Zabugole" - o wysiedleńcach z ZSRR; "Chachły", "Mordercy" - o ludności ukraińskiej), o których, między innymi, mowa jest w reportażu Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego "Siekiera cywilizacji".

Odmienne procesy: dezintegracji, rozpadu i patologii (szczególnie w społecznościach pegeerowskich, gdzie przeważały negatywne więzi społeczne) odnajdujemy w reportażach Juliusza Grodzińskiego, Jana Bijaka, Jerzego Milczarka i Jerzego Kraszewskiego, Michała Mońki, Joanny Siedleckiej oraz Janusza Soroki. Ostatni okres realnego socjalizmu na Warmii i Mazurach na przykładzie mieszkańców Stębarka, których rytm życia wyznacza rozkład jazdy autobusów PKS, ukazuje Waldemar Mierzwa w reportażu pod znamiennym tytułem: "Rozkład".

IV
Wielkie zmiany, zapoczątkowane w 1989 roku, znajdują swój wyraz także w tematyce prezentowanych w antologii reportaży. Akces, nielicznej już ludności rodzimej do mniejszości niemieckiej spowodował wygaśnięcie tematu mazursko-warmińskiego. To miejsce zajęły inne problemy, wyróżniające Warmię i Mazury od reszty kraju: upadek PGR-ów i syndrom wyuczonej bezradności społeczności popegeerowskiej, problem bezrobocia czy też obawa przed wykupem ziemi przez cudzoziemców po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

Na tym tle prezentowane są nowe inicjatywy gospodarcze (agroturystyka, rolnictwo) oraz kulturalne: Wspólnota Kulturowa "Borussia", Teatr Wiejski Węgajty czy też konkretne przedsięwzięcia aktywizujące społeczności lokalne. O sprawach tych piszą m.in. Iwona Trusewicz, Małgorzata Szejnert, Włodzimierz Kalicki, Beata Pawlak, Władysław Katarzyński, Lidia Ostałowska, Joanna Wańkowska-Sobiesiak i Jolanta Zarembina.

Przemiany społeczne dokonujące się w ostatnim półwieczu na Warmii i Mazurach mają określoną specyfikę. Wraz z upływem lat zmianie ulegały czynniki wpływające na poczucie stabilizacji i kształtowanie się nowych więzi społecznych. Procesy te przebiegały i przebiegają ze zmienną dynamiką i natężeniem na kilku wzajemnie warunkujących się płaszczyznach:
  • kulturowej, polegającej z jednej strony na internalizacji przez ogół mieszkańców Warmii i Mazur, z drugiej zaś na tworzeniu własnych, oryginalnych przedsięwzięć i inicjatyw;
  • strukturalno-instytucjonalnej, to jest tworzenia podwalin społeczeństwa obywatelskiego, przejawiającej się w rozwoju tożsamości lokalnej i przywiązania do miejsca zamieszkania;
  • małżeńskiej, wyrażającej się w licznych związkach, zawieranych przez przedstawicieli różnych grup. To, co kiedyś stanowiło pole różnych napięć, obecnie jest normalnością, na którą nie zwraca się uwagi;
  • osobowościowej, polegającej na eliminowaniu wzajemnych uprzedzeń i stereotypów międzygrupowych oraz zaniku poczucia drugorzędności;
  • identyfikacyjno-obywatelskiej, wyrażającej się poczuciem odpowiedzialności za miejscowość, region i państwo, w którym się żyje.
Relatywnie wysokiemu poczuciu tożsamości lokalnej (to jest silnej więzi z miejscem, w którym żyjemy, oraz jego mieszkańcami) nie towarzyszy poczucie tożsamości regionalnej, znajdującej się w początkowych stadiach jej tworzenia. W znacznej mierze decyduje o tym postmigracyjny charakter społeczeństwa Warmii i Mazur. Przejawem tego stanu jest, między innymi, podatność na różne przejawy demagogii politycznej, brak znaczących osiągnięć w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego, niski stopień samoorganizacji, wysoki procent upaństwowionej ziemi, a co za tym idzie brak dostatecznej identyfikacji z własnym gospodarstwem (ziemia nie stała się własnością przekazywaną z pokolenia na pokolenie), względny niedorozwój gospodarczy, którego skutkiem jest także wysokie bezrobocie, peryferyjność położenia oraz - ciągle jeszcze żywe obawy - o przyszłość tych ziem.

Utworzenie nowego województwa warmińsko-mazurskiego stworzyło możliwości kreowania i kształtowania tożsamości regionalnej. Wymaga to jednak przezwyciężenia licznych barier i uprzedzeń, wynikających z naruszenia tradycji w zakresie organizacji przestrzeni społecznej. Pamiętamy przecież o ciągłych zmianach przynależności administracyjno-terytorialnej poszczególnych subregionów.

W świetle przeprowadzonych w 2001 roku wśród mieszkańców regionu przez autora tego wstępu badań socjologicznych, zestawienie szeroko rozumianych wyróżników województwa warmińsko-mazurskiego przedstawia się następująco: duże bezrobocie, niski poziom życia, słaby rozwój gospodarczy, dużo jezior i lasów, czyste powietrze, mały dostęp do dóbr kultury.

Na tym tle rodzi się pytanie: na ile zaprezentowane w tej antologii reportaże przybliżają Czytelnika do poznania i zrozumienia rzeczywistości społecznej i ekonomicznej Warmii i Mazur.

Każdy z przywołanych tu tekstów ukazuje oczywiście odrębny, autonomiczny element rzeczywistości. Zebrane w jeden tom układają się w obraz dziejów całej krainy. Stanowić mogą także ważne źródło dla badaczy przeszłości i teraźniejszości tego pięknego regionu.

V
Warmia i Mazury stały się dla jego mieszkańców "krajobrazem ojczystym, najbliższym konkretem egzystencjalnym i z tego względu - jak pisze Zbigniew Chojnowski - czymś nie dającym się zastąpić niczym innym". Region ten, podobnie jak i inne obszary kulturowe, ma swoją metafizykę miejsca. Liczne tego przejawy znajdziemy na kartach prezentowanych reportaży.

Kraina Tysiąca Jezior wywierała i wywiera nadal często niedostrzegalny, acz znaczący wpływ na psychikę żyjących tu ludzi.

Urodzony w Królewcu Max Toeppen, w wydanej po raz pierwszy w 1870 roku monumentalnej pracy "Historia Mazur" pisał, że na Mazurach, dłużej niż na innych terenach, siły przyrody władały losami mieszkańców. I chyba też nigdzie poza Mazurami, w historii niemieckiego, czy słowiańskiego kraju, nie da się dokładniej prześledzić długotrwałych zmagań natury i cywilizacji.

Urodzony w Piersławku na Mazurach, Ernst Wiechert, autor sagi "Dzieci Jerominów" z melancholią pisał o swej ojczystej krainie: "Wszędzie jest przestrzeń, rozległość, bezgraniczna pustka". A "nad ziemią ciąży milczenie śmierci i poezja niewyrażona słowami, muzyka niewyśpiewana, obrazy które nie były malowane (...). Wieki trwająca ziemia obmyta falą, nabrzmiała łzami. W jej słowie śpią zasypane wsie, śpi jantar, pamiętający ogrody Edenu, śpi krew niezliczonych szczepów, ludów... Ci jednak, co patrzą do dna źródeł, widzą wciąż oblicze tej tragicznie smutnej ziemi - zobojętniałej - jak za kratami w głębokiej melancholii...".

W jaki sposób żyjący tu ludzie dostosowywali się do przyrody w tej "niemieckiej Syberii", kraju w którym "diabeł mówi dobranoc"?

Urodzony w Ostródzie, Hans Helmut Kirst, w pracy "Moje Prusy Wschodnie. Książka bardzo stronnicza" zwraca uwagę na dość powszechne przypadłości mieszkańców tego regionu: "Mówiło się na przykład: ci ludzie z Prus Wschodnich chleją, biorą się za łby i łajdaczą się. Szczególnie na Mazurach. Wskazywała na to zresztą jednoznacznie ich niebiesko-biało-czerwona flaga. Szeroko rozpowszechniony wierszyk głosił:

          Oczy niebieskie od bijatyki,
          Nochal czerwony od pijatyki,
          Od wielu kurestw zbielała głowa
          Stąd flaga Mazur trójkolorowa.


Kirst zauważa także, że "trudno sobie wyobrazić cokolwiek, co by się tam nie mogło zdarzyć. Mazury były w oczach wielu i rajem, i piekłem. Zależnie od tego, jak się na nie patrzyło".

Czy cechy te zaginęły wraz z mieszkańcami byłych Prus Wschodnich? Bohaterowie prezentowanych reportaży, nowi mieszkańcy Warmii i Mazur, twierdzą z pełną fatalizmu rezygnacją: "tutaj nie masz żadnej przyszłości", czy też: "dwa lata temu zaorali to, co zostało z dawnych Wilków i posadzili las. Mieli rację, bo przecież ziemia niedobra, niemiecka, reumatyczna". Mieszkanka Żelaznej Góry tak mówi o swoim mężu: "Pił. Może dlatego, że tutaj nie da się nie pić".

Z metafizyką miejsc znad Łyny i Pregoły związanych jest wiele niemieckich, polskich i litewskich mitów narodowych. Grunwald (1410) i Tannenberg (1914) to miejsca chwały i klęski Polaków, Litwinów, Niemców i Rosjan. "Wilczy Szaniec" w Gierłoży koło Kętrzyna to nie tylko główna kwatera Hitlera, ale także nieopodal leżąca myśliwska rezydencja Hansa Göringa. Jest to także miejsce, gdzie 20 lipca 1944 roku próbował dokonać zamachu na Führera pułkownik Claus Schenk von Stauffenberg, znajomy, urodzonej pod Królewcem, hrabiny Marion von Dönhoff.

"Łańskie imperium" koło Olsztynka to nie tylko miejsce wypoczynku i polowań Bolesława Bieruta, Władysława Gomułki oraz ich gości: Nikity Chruszczowa, Leonida Breżniewa i Josipa Broz-Tito, ale także arena domniemanej próby puczu Mieczysława Moczara. Po pięknych ścieżkach łańskich lasów spacerowali jeszcze niedawno Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki, a spacerować będą kolejni prezydenci, premierzy i ministrowie.

Na ziemiach dawnych Prusów znajdują się miejsca związane z osobami, których znaczenie wykracza poza mury warowni i zamków we Fromborku, Lidzbarku Warmińskim, Morągu czy Królewcu. Żyli tu najwięksi myśliciele i twórcy: Mikołaj Kopernik, Ignacy Krasicki, Johann Gottfried Herder, Immanuel Kant. Tutaj żywota dokonał święty Wojciech, patron wielu narodów współczesnej Europy. O sprawach tych piszą autorzy prezentowanych reportaży. W ich tytułach nieprzypadkowo znajdują się odniesienia do bliskich mi dzieł: "Mszy za miasto Arras" - Andrzeja Szczypiorskiego ("Msza za miasto Mikołajki") czy "Siekierezada albo zima leśnych ludzi"- Edwarda Stachury - ("Lato leśnych ludzi").

Waldemar Mierzwa, wydawca tej książki, zadecydował o nadaniu antologii tytułu, pochodzącego z reportażu Ewy Nowakowskiej "A dąb rośnie". Być może jest bowiem tak, że to właśnie przyroda tej ziemi jest jej elementem najbardziej trwałym, od wieków wywierającym piętno na mieszkańcach. Dąb rośnie, a ludzie, niesieni falami historii, przychodzą i odchodzą...


*Andrzej Sakson - ur. 1952 r. w Elblągu. Socjolog, prof. dr hab., pracownik naukowy Instytutu Zachodniego i Instytutu Socjologii UAM w Poznaniu. Członek wielu krajowych i międzynarodowych organizacji i gremiów naukowych. Autor wielu cenionych prac m.in. "Mazurzy - społeczność pogranicza" oraz "Stosunki narodowościowe na Warmii i Mazurach 1945-1997".





   Copyright Moja Biblioteka Mazurska 2003

Projekt i wykonanie NG Interactive